piątek, 27 maja 2016

Samotna Matka = Wyrok?

Witam,
Ostatnio sobie tak analizuje przypadki samotnych matek.
Coraz więcej ich w moim otoczeniu... przykre ,że wiele to moich koleżanek.
Niby bycie samotnie wychowującą matką nie jest żadnym wyrokiem.
W szczególności według osób ,które nie mają w tym żadnego doświadczenia.
Często można gdzieś wyczytać , czy też nawet usłyszeć,że przecież można wziąć się w garść znaleźć super faceta, zdobyć super pracę i jest pomoc od państwa! No a teraz mamy to 500+!!!
Dziwią się czemu stale narzekamy i lamentujemy ( tak jakby żadna z nas nie miała do tego prawa).
Przecież jeszcze są alimenty! Kupa kasy ! Nic tylko pływać w forsie xD

Oczywiście to tylko sarkazm.

Owszem... Mogę się zgodzić ,że idzie sobie ułożyć życie i da się wyjść na prostą.
Jednak to nie takie proste.
Nawet jeśli mamy kasiastą rodzinę, która bez problemu nas wesprze finansowo.
Nie jest to możliwe by od tak sobie żyć na poziomie z dzieckiem.
Jeszcze w głowie mamy mnóstwo negatywnych myśli ,które zakłócają nam normalne funkcjonowanie.

W życiu poznałam wiele historii samotnie wychowujących mam.

Pierwsza historia: Pewna para ...na początku pięknie wyglądająca miłość...potem on taki nie za bardzo zdecydowany...ale chce sexu z nadzieją,że coś w nim zapłonie...i że dadzą sobie szansę...no i wpadka... on dowiedziawszy się o ciąży nagle zmienia zdanie...wmawia wręcz swojej partnerce ,że to nie jego dziecko choć bardzo dobrze wie ,że ona była mu wierna... Nagle z miłego chlopaczka wychodzi bezlitosny potwór bez uczuć... nie do niej...do dziecka.

Druga historia: Moja ...Niby wielka miłość (raczej tylko z mojej strony). Dzieciaczek planowany...wszystko wydawało się być ok...pomijając okropieństwa które z czasem ujrzały światło dzienne. Ciąża...i pierwsze 11 miesięcy maluszka... Dla dobra swojego i malucha wróciłam do rodziców..umówiłam się z byłym na 2 miesiące, że daję mu czas na pracę, zarobienie pieniędzy na życie i mieszkanie. Odkąd wprowadziłam się do rodziców, widziałam go tylko raz... i ostatni... Nagle pojawiły się kłamstwa...udawana troska o dziecko ,aż w końcu wyrzekł się syna.
To taki naprawdę duży skrót.

Trzecia historia: Para..na początku związku zdarzyło się..wpadka.. Szok i pytanie co dalej... On zdeklarował się ,że wszystko ok...że będzie pomagać i w sumie się cieszy z dziecka...po czym okazuje się ,że on ma problemy ze swoją psychiką.. swoimi dziwacznymi pomysłami, nadmiernym piciem itp. udowodnił ,że nie będzie dobrym ojcem...Ona w porę się ogarnęła i zerwała z nim kontakt. Całe szczęście

Czwarta historia: Małżeństwo...sielanka...cud, miód i orzeszki...związek z długim stażem zaś małżeństwo już nie..On wręcz zakochany w swoim dziecku..idealny tata... coś przestało się im układać...kłotnie itp. no i rozwód...Mimo swojego rzekomego zakochania w swoim dziecku nagle przestał dziecko odwiedzać...a jak już je widuje to na krótką chwilę wgapiony w swój smartfon :/


Wiele jest tych historii.
Wszystkie są do siebie podobne...
Jednak takie przeżycia zostawiają w psychice ogromny żal i smutek...no i wściekłość.
Najgorzej jest się ogarnąć psychicznie..wyleczyć rany i przestać myśleć o tym,że nasza pociecha nie będzie mieć ojca.
Powiem wam tak...to tylko moje takie spostrzeżenia i myśli. Mogę się mylić.
Jednak jeśli ma się duże wsparcie finansowe od swoich rodziców czy dziadków...jest łatwiej dojśc do siebie i zacząć nowe życie.
Najgorzej jednak jest tym kobietom ,które tego wsparcia nie mają...mają może i dach nad głową, mieszkają u rodziców, ale to jednak jest ogromna męczarnia... tzn. wszystko zależy od tych naszych rodziców. Są tacy co strasznie pouczają, dają "złote" rady, nie chcą pomóc w opiece nad dzieckiem, demotywują...a są też tacy co właśnie bardzo wspierają psychicznie i starają się odciążyć córkę od dziecka.
Niestety, pieniądze są bardzo potrzebne... no w sumie jak każdemu tyle ,że teraz nie utrzymujesz siebie tylko jeszcze swojego malucha.. A żeby mieć kasę to trzeba pracować... I tutaj pojawia się następny problem.. wg mnie jeden z najgorszych. Jesteś samotnie wychowującą matką? To masz marne szanse na dobrą pracę...albo chociaż na uczciwą pracę. Pracodawcy w dzisiejszych czasach nie chcą samotnych matek... zadają na rozmowie o prace mnóstwo pytań związanych z pociechą. 
Ze swojego doświadczenia bardzo często padały pytania : a dziecko chodzi do żłobka? A co jak się rozchoruje? Ma kto się wtedy nim zająć? Ile dziecko ma lat?
No powiem wam ,że ja po takich pytaniach już wiem ,że pracy nie dostanę... owszem są jakieś wyjątki...gdzieś daleko ode mnie..które nie patrzą na to czy ktoś ma dzieci itp.
Znalezienie pracy ,bez znajomości = bezrobotna mama
No a brak pracy = brak kasy
Dobra...powiedzmy już ,że masz tą robotę! Hurra udało się... teraz jest następny problem..
Co z dzieckiem?
Złobek? Przedszkole? (zależy ile lat ma dziecko)
Mowa o takich małych dzieciaczkach
Publiczne są zapełnione po brzegi..w małych miastach to jest niemożliwe...I w dupie mają to ,że wg Państwa masz pierwszeństwo w kolejce..
Prywatna placówka?
w małych miejscowościach 600zł
w dużych nawet 1300 zł <<----- heloł to prawie tyle się dostaje przy najniższej krajowej! O_O
Alimenty? zapomnij...zdarzają się tacy co płacą i ich nie potępiam..chociaż troche w nich empatii...ale wiekszość facetów unika płacenia na dziecko...tak jakby ono było samowystarczalne :/ 
Dużo osób mi mówiło: No ale przecież masz alimenty!
Sorry... Powtórz? Ali...co? Jakie alimenty?.. Jedynym ratunkiem jest fundusz alimentacyjny :)
Nie dają za wiele ale dobre i to...
500+? ... no wiecie...ponoć kończą się środki na 500+...no i czekam na tą deklaracje i czekam... coś czuje ,że się nie doczekam xD No ale jak komuś się udało to fajnie...to zawsze jakaś tam pomoc.
Chociaż wolałabym darmowe żłobki i przedszkola lub coś w tym stylu...ale nie ładnie tak narzekać!
Chociaż z tym 500+ jest tak ,że jeśli dostaje alimenty albo z funduszu...i bede pracować za najniższą krajową...to 500 zł baj baj... nie ma...

Słabo co?
Teraz kwestia ułożenia sobie życia z nowym partnerem...
Uwaga...istnieją normalni faceci ,którzy nie mają problemu by się wiązać z samotną matką!
Noo ale żeby takiego znaleźć to też trzeba mieć to szczęście..
wielu jest desperatów, mami synków, chamów, imprezowiczów itd.
Wielu facetów widząc samotną matkę z dzieckiem myśli ,że pewnie jest zajęta bo ma dziecko...więc na ulicy poznać kogoś fajnego jest ciężko ;)
Też wielu facetów ma złe zdanie o takich kobietach... nie raz np. ja zostałam nazwana kretynką bo mam dziecko! haha xD serio...
To bardzo smutne ,że samotne mamy są uważane za puszczalskie... i mało kto zastanowi się nad tym, że komuś po prostu w życiu nie wyszło...

Jednym słowem jest naprawdę ciężko... długo bym mogła tutaj się tak rozpisywać...ale nie ma sensu.

To wszystko brzmi bardzo pesymistycznie i smutno... 
Bo  to życie troche na początku tak wygląda..jednak ja osobiście wierzę ,że przyjdą w końcu takie dni ,że uda się mi i innym ze wszystkim. Wystarczy chcieć i dążyć do celu.
Ja osobiście zaczęłam w końcu próbować rozwijać swoje pasje... chodzi mi o to by nie stać w miejscu...trzeba coś zmieniać, działać i odżyć. Mimo ,że niekiedy jest to wręcz niemożliwe to jednak warto spróbować.
Ja np. chodzę na terapię...mam się komu wygadać i przy okazji wynoszę z tego ciekawe rzeczy.
Terapia to nie psychiatra więc polecam jeśli ktoś ma ochotę coś zmienić w swoim życiu.
Małymi kroczkami byle do przodu.

Pozdrawiam :*


piątek, 13 maja 2016

gdzie Ci mężczyźni? Prawdziwi tacy?

No właśnie!
Gdzie się podziali mężczyźni??
Ktoś mógłby opowiedzieć "rozejrzyj się dookoła...przecież mijasz na ulicy od groma facetów"...
Tiaaa...nie chodzi mi o płeć... chodzi mi o zachowanie!
Może ,ktoś się poczuć urażony po przeczytaniu tego posta... ale jeśli tak się stanie to niech zacznie nad sobą myśleć czy ten problem w nim samym nie tkwi.

Odkąd urodziłam dziecko...a może nawet wcześniej... zauważyłam ,że po świecie łazi wielu cioto-facetów. Nie chodzi mi o metroseksualność...czy coś... Chodzi mi o to, że wielu "mężczyzn" jest tchórzami.
Zastanawiam się w czym tkwi problem.
 Może wyjaśnię najpierw o co biega...
Coraz więcej kobiet zostaje samotnymi matkami...nawet ja.
Ktoś może pomyśleć " Ha! została samotną matką..niech nie lamentuje! Trzeba było się zabezpieczać! a nie ,że narzeka na wpadkę!".
Słyszał to ktoś z was kiedyś? Ja słyszałam...i najlepsze jest to ,że nawet od bliskich mi znajomych, którzy komentowali jakąś dalszą moją znajomą.
Wtedy ten problem mnie nie dotyczył..byłam w ciąży, zaślepiona sztuczną miłością...dziecko było planowane... nie wypowiadałam się ,bo to mnie nie dotyczyło..
Jednak zawsze gardziłam takimi facetami, którzy zostawiają kobiety z tym "problemem".
Mój były o dziwo też tym gardził...i co lepsze! Jeszcze przy mnie komentował ,że on tak by nie mógł...hahaha tiiaaa...
Powiem wam ,że od momentu zajścia w ciąże do teraz znam 6 moich koleżanek, które tak jak ja zostały same z tym wszystkim.
Powody bywały różne... a to komuś się ojcostwo znudziło, a to ktoś od razu stwierdził ,że nie chce dziecka (to jest niezłe), a to ktoś poznał inną pannę... 
Tylko wiecie co jest w tym najgorsze? Nie samo rozstanie z partnerem...bo my kobiety jesteśmy silne i potrafimy sobie radzić w naprawdę trudnych sytuacjach...
Ci tak zwani "mężczyźni" nie dość ,że pouciekali od odpowiedzialności jakim jest opieka nad własnym dzieckiem, to w dodatku potrafią okraść swoje własne dziecko, wyrzec się go, oczernić swoją byłą ,że to niby ona go chciała "złapać" na dziecko... Alimentów płacić nie chcą bo po co...

Aż mnie krew zalewa widząc to co się dzieje...
Co to za tłumaczenie w ogóle...ona chciała mnie złapać na dziecko...
Przepraszam bardzo...jak można kogoś złapać na dziecko? Uprawiasz z kimś sex? a wiesz jak się dzieci robi??... No właśnie...Kochając się z kimś masz świadomość ,że albo antykoncepcja nie wypali albo,że ogólnie coś pójdzie nie tak... a może myślałeś ,że dzieci przynosi bocian?

Nie wiem jak u was...ale zawsze mi powiadano,że jeśli chce się zacząć kochać to muszę do tego dojrzeć psychicznie... bo to jakby nie patrzeć duża odpowiedzialność.. i mieli racje.. 

Nikt nikogo nie zmusza do bycia w związku z kobietą ,która urodziła Ci dziecko...Bo to wiadomo, jeśli się nie dogadujecie, macie inne charaktery...to rzeczywiście lepiej żyć osobno... jednak jest jedna małą istotka ,która będzie was łączyć w jakiś sposób...jednak jeśli już się stało i maluch jest na świecie to do cholery jasnej płać alimenty... to nie jest kasa na waciki. Dziecko cholernie dużo kosztuje..pieluchy, mleko,jedzenie,ubranka,wózki,nosidła i od groma rzeczy,,,
Widywanie się z dzieckiem też jest bardzo potrzebne...nie ważne ,że macie żyć osobno... ale jednak dziecko potrzebuje taty...potrzebuje wzoru do naśladowania...
Jeśli taki cioto-facet nie płaci na dziecko, nie odwiedza i w ogóle wyrzekł się malucha to może nawet i dobrze ,że taki "tatusiek" nie jest wzorem do naśladowania...bo by jeszcze wyrósł następny taki jak jego ojciec....

Tak podsumowałam takich facetów poznając pewne przypadki:
Taki facet to zwykła cipa...wiem co mówię! Zaradności zero, odpowiedzialności czy w ogóle współczucia. O ojcowskim instynkcie można zapomnieć. Takie osoby lubią się kreować na dobrych, niewinnych ludzi. Często oszukują, okradają, zadłużają swoje byłe partnerki ,a nawet swoje własne dzieci. To są egoiści. Nawet powiedziałabym psychopaci..no bo jak można przestać myśleć o własnym dziecku i wykreślić go ze swojego życia? Wieczne dzieci, które myślą ,że wszystko ujdzie im na sucho i unikną konsekwencji w sprawie nie płacenia alimentów. Niektórzy z nich nawet po latach potrafią się odezwać i od swojego dziecka żądać alimentów na samego siebie! Istna tragedia..
Unikanie płacenia alimentów, ukrywanie ,że się pracuje gdziekolwiek,ukrywanie swojego majątku...

Dużo w tym poście żalu, złości... bo to niesprawiedliwe... sama wiem jak ciężkie są początki bycia samotnie wychowującą mamą...i co rusz dowiaduje się ,że ktoś z moich znajomych przechodzi przez to samo co ja.
Jeszcze o tyle dobrze jeśli ktoś ma wsparcie rodziców...ale jeśli nawet i tego wsparcia nie ma?
Ja tylko mam nadzieje,że niektórzy otworzą oczy i będą bardziej uważni... uważajcie na takich dupków...bo naprawdę jest ich baaardzo dużo...coraz więcej..



wtorek, 10 maja 2016

zaczynamy od nowa :)

Witam!
Stwierdziłam,że zacznę od nowa z tym blogiem.
Ostatnio jakoś tak nie mogłam wygospodarować czasu na tego bloga i nic tutaj nie wstawiałam.
Jednak pomyślałam o tym ,że poprowadzę tego bloga ze względu na siebie, bo będę miała jakieś ciekawe zajęcie i ze względu na was..no i osoby, które zaczęły się zmagać z tymi samymi problemami co ja!

Coraz więcej kobiet zostaje samotnymi matkami.
Najgorsze jest to ,że wtedy kłębią się różne myśli typu: 
-czy sobie poradzę?
-czy muszę rezygnować z życia towarzyskiego?
-Co z alimentami?
-Jak uporać się psychicznie z nową sytuacją?
-Jak w przyszłości wytłumaczę dziecku ,że nie ma taty? Albo mamy ,bo tez tak się zdarza.

Wiele jest pytań bez odpowiedzi.
Ja sama musiałam się wszystkiego nauczyć.
Miałam duże wsparcie w rodzinie i nadal mam...jednak niekiedy troska rodziców, rodzeństwa i ich złote rady potrafią nas bardziej zdołować niż podnieść na duchu.
Jednak myślę ,że warto im to wybaczyć. Sami są w dość nietypowej sytuacji i nie zawsze wiedzą co mają powiedzieć czy się zachować.

Myślę ,że moje zdobyte doświadczenie trochę wam pomoże, albo wy pomożecie mi kiedy będę w potrzebie.
Grunt to mieć jakieś źródło informacji ,z których można czerpać wiedzę oraz inspirację do działania :)

pozdrawiam :*